Lęk i kłopoty z zaśnięciem u dziecka – co robić?

Chorzy po wielu wypróznieniach w ciągu dnia czują się zmęczeni i słabi. W dodatku brak apetytu powoduje, że mało jedzą i mało piją - może to doprowadzić do odwodnienia organizmu.
Jeśli dziecko boi się zasnąć, późnym popołudniem możemy mu pomóc, organizując kilka zabaw i ćwiczeń w ramach "pedagogiki leczniczej". Strach przed zaśnięciem ukoi wspólnie przygotowana kolacja lub nawet fakt, że dziecko posiedzi przy nas, gdy ją robimy. Możemy opowiedzieć dziecku bajkę, wymoczyć stopy, pośpiewać, pobawić się w zgaduj-zgadulę. Na dobry sen.
/ 10.10.2011 14:23
Chorzy po wielu wypróznieniach w ciągu dnia czują się zmęczeni i słabi. W dodatku brak apetytu powoduje, że mało jedzą i mało piją - może to doprowadzić do odwodnienia organizmu.

Gdy dziecko boi się zasnąć

Obawy przed zaśnięciem, których punkt kulminacyjny przypada zwykle w porze popołudniowo-wieczornej, występują szczególnie często u dzieci lękliwych. Należy przy tym zwrócić uwagę na istotny dla wychowawców fakt, że takie dzieci – bardziej od innych – doznają w godzinach krytycznych, to znaczy o czwartej-piątej po południu, uczucia „utraty kształtu”: ich dusza wymaga wówczas solidnej osłony. Jest więc rzeczą niezwykle istotną, aby właśnie przede wszystkim godziny późnego popołudnia miały ustalony przebieg, jasną strukturę i żeby jednocześnie działały uspokajająco na sferę emocjonalną dziecka.

Polecamy: Jak zrozumieć małe dziecko?

Zaplanuj wieczór z dzieckiem

Dobrze jest przed kolacją – zawsze o tej samej porze – wspólnie z dzieckiem ustalić „program wieczoru”. Taki program powinien się składać z dwóch części: z części aktywnej oraz z takiej, w której dziecko jest słuchaczem. Jako treść części aktywnej warte zalecenia jest lepienie. Zachęcamy dziecko do starannego uformowania dwóch kul, jednej dużej i jednej małej. Dużą kulę dziecko może następnie zamienić w mysią norkę z otworem wejściowym. Z małej kuli może powstać myszka, która chowa się do norki. Można też ulepić gniazdo, w którym siedzi pisklę, lub domek, w którym mieszka skrzat. Coś w tym rodzaju – sugeruję wam tylko kierunek.

Potem następuje część, w której dziecko słucha. Opowiadamy bajkę, śpiewamy, a może troszkę muzykujemy. Bierzemy dziecko na kolana lub siadamy bardzo blisko niego. Pragnie ono bowiem odczuwać cielesną bliskość! I wreszcie można na zakończenie przeznaczyć pięć czy dziesięć minut na rozmowę o rzeczach codziennych.

Następnie zaczynamy przygotowywać kolację. Dziecko będzie się czuło wspaniale, jeśli pozwolimy mu być w pobliżu: może się bawić bądź rysować przy stole w kuchni. I powinniśmy zwracać uwagę na to, aby podczas krzątaniny kuchennej unikać łoskotu przestawianych garnków czy wręcz okrzyków wyrażających niezadowolenie i pośpiech. Niezwykle ważne jest okazywanie staranności i skupionej uwagi przy wykonywaniu praktycznych czynności dnia codziennego, bo – jak już wspominaliśmy – dają one „wewnętrznie naśladującemu dziecku” poczucie bezpieczeństwa. Możemy oczywiście – o ile pozwala na to wiek dziecka – włączyć je w przygotowanie posiłku. A propos: posiłek wieczorny dzieci lękliwych powinien być zdrowy, lecz zarazem lekkostrawny. Za drogowskaz może tu służyć dieta odciążająca żołądek i jelita.

Zobacz też: Skutki wspólnego spania obojętne dla dzieci powyżej 1. roku

Przygotowanie do snu

Pomocą w przygotowaniu do snu może być kilka poniższych rad. Jeżeli po posiłku reszta rodziny przebywa jeszcze razem w jednym pokoju, to najlepiej przejść z dzieckiem do innego pomieszczenia.

  • Uspokajający wpływ na dziecko ma wymoczenie stóp w mocno ciepłej wodzie. Można wtedy znowu przez chwilę coś zagrać lub zaśpiewać. Nie zalecałbym korzystania z piosenek dla dzieci nagranych na płycie czy kasecie, bo chodzi tu przecież o bliskość i troskliwą uwagę zwróconą ku dziecku. Moczenie stóp nie musi trwać długo, najwyżej dziesięć minut. Potem osuszamy stopy i wcieramy w nie olejek.
  • Teraz przychodzi kolej na „nożną zgaduj-zgadulę”. Dziecko zamyka oczy i dotykając różnych przedmiotów palcami stóp, zgaduje, co mu podsunęliśmy. Może to być na przykład jabłko, cytryna, szyszka, kilka orzechów, jajko, pluszowa zabawka. Za każdy odgadnięty przedmiot dajemy punkt. Gdy uzbiera się pewna liczba punktów, należy się nagroda. Odgadywać można oczywiście na zmianę. Nawet tak lepiej, ponieważ wtedy zabawa sprawia więcej radości. Ważne jest, aby dziecko koncentrowało się maksymalnie na doznaniach zmysłu dotyku, aby cała jego świadomość „zanurzyła się” w stopach. Wtedy działanie będzie takie, jak oczekujemy. Po mniej więcej dziesięciu minutach kończymy to ćwiczenie-zabawę i zakładamy dziecku ciepłe rajstopy i mocne obuwie.
  • Następnie rozpoczynamy część trzecią: ćwiczenie polegające na balansowaniu i skokach. Dziecko chodzi po pokoju i stara się utrzymać na głowie jakiś przedmiot, na przykład pałeczkę miedzianą czy książkę. Potem wdrapuje się na stół i z całym impetem (trzy razy), skacze na podłogę. Dziecko może to robić samodzielnie bądź trzymając dorosłego za rękę; a potem znowu balansowanie i trzy skoki; ćwiczenie kończy się zawsze trzema skokami.

Wreszcie przechodzimy do czynności poprzedzających położenie się do łóżka. Nie pozwalamy na przeciąganie sprawy, kierujemy tymi czynnościami z łagodnym zdecydowaniem. Jeżeli oprócz tego – gdy opowiadamy jakąś historię na dobranoc – zrobimy dziecku ciepły okład na brzuch z wywaru rumianku lub krwawnika i nie zapomnimy jeszcze o wieczornej modlitwie, to wykonaliśmy w stu procentach popołudniowo-wieczorny program pedagogiki leczniczej. Opisany przykład pokazuje, co rozumiemy przez to pojęcie. W ten sposób rodzice stają się terapeutami swoich dzieci, a miłość – praktyką życia codziennego. Miłość nie powinna zaślepiać, ale otwierać oczy. Czynić nas widzącymi i zdolnymi do działania.

Fragment pochodzi z książki "O dzieciach lękliwych, smutnych i niespokojnych. Duchowe podstawy praktyki wychowawczej" Henninga Köhlera (Impuls, 2009). Publikacja za zgodą wydawcy.

Redakcja poleca

REKLAMA